Tydzień prezentacjami silny…
Dziś niedziela, zamykający tydzień najobfitszy jak do tej pory w moim życiu w prezentacje. Były w sumie trzy: jedna na kolejnym spotkaniu Warszawskiej Grupy Użytkowników i Specjalistów Windows (głównie na żywo, choć z transmisją online), jedno na Virtual Study (tu już całkowicie online) i wreszcie na targach “Kariera Programisty” w Krakowie – na żywo. Każda więc zupełnie inna, z innym tematem, na nieco innym poziomie…
Trzy polecenia
Pierwsza sesja była kontynuacją dłuższego cyklu: to już trzecia część serii, która z założenia miała wyjaśniać podstawy, ale przez specyfikę grupy (wszyscy niemalże uczestnicy korzystający z PowerShella regularnie) obejmuje na ogół mieszankę podstaw (czyt. oczywistych oczywistości ), trików i nowości z PowerShella 3. Tym razem starałem się przybliżyć trzy polecenia, które każdy użytkownik PowerShella znać powinien, a które czasem warto poznać nieco lepiej, by wycisnąć z nich wszystko co się da: Get-Help, Get-Command, Get-Member. Przy okazji poruszyłem temat Update-Help i dlaczego nieposiadanie pomocy “w pudełku” może być korzystne, wspomniałem o parametrach dynamicznych i jak Get-Command może je “wyciągnąć” na światło dzienne a przy Get-Member – wspomniałem o tym jak zamiast płaskiego “przekroju” obiektu złożonego uzyskać informację nieco pełniejszą, z uwzględnieniem całego jego głębi (jeśli taką głębię posiada). Do ściągnięcia: dema i prezentacja (pdf).
PowerShell Remoting – konsumpcja
Druga sesja też nie była tworem samodzielnym: tydzień wcześniej opowiadałem o konfiguracji PowerShell remoting, tym razem zamierzałem pokazać, jak przygotowaną wcześniej konfigurację możemy użyć. Począwszy od łączenia się jak z ssh, przez użycie Invoke-Command, po użycie sesji i remotingu niejawnego. Moim zdaniem ten ostatni jako jedyny rzeczywiście sprawdza się przy “konsumpcji” ograniczonych punktów dostępowych PowerShella: komendy przycięte są na zdalnym komputerze a lokalnie ich wyniki możemy używać jak nam się żywnie podoba. Pokazałem też jak użyć nową funkcję w Windows Server 2012, PowerShell Web Access, w połączeniu z taką przyciętą konfiguracją. Nie obyło się też bez zabawy interfejsem graficznym… Obie sesje były w zasadzie rozwinięciem i uzupełnieniem tego, co pokazywałem na MTS. Tam miałem niestety tylko 30 minut – tu dwie godziny. Mam nadzieję, że różnica była (nie tylko w ilości zmarnowanego czasu ). Znów do ściągnięcia: prezentacja i dema.
PowerShell dla programistów
Ostatnia prezentacja była dla mnie chyba największym wyzwaniem: sam nie jestem programistą a zamierzałem przekonać uczestników krakowskich targów, że PowerShell może przydać się również w ich codziennej pracy. Mam nadzieję, że choć w przypadku części z nich odniosłem sukces. Tu starałem się zacząć od podstaw: pokazać, że PowerShell jest środowiskiem bardzo obiektowym i w pełni opartym na .NET. Dalej chciałem pokazać jakie elementy PowerShella wbudowane w niego mogą: po pierwsze posłużyć programistom w ich własnej pracy, oraz pomogą wynik ich pracy “otworzyć” dla ludzi takich jak ja. Było więc sporo o bezpośrednim wykorzystaniu .NET, włącznie z kompilowaniem kodu przy pomocy Add-Type, zarówno w prostych przypadkach jak typy wyliczeniowe, jak i kompletnie kosmicznych, jak P/Invoke. Nie zabrakło też małego dema w Visual Studio, gdzie na kolanie napisaliśmy sobie cmdlet. Polecenie nasze wspierało potok, wypluwało obiekty klasy którą sami utworzyliśmy, nie było też “nieme” w kwestii tego jaki typ zamierza wypluwać (dlaczego to ważne, szczególnie w PowerShell 3, możecie przeczytać tu). Na koniec (już niestety po czasie, chyba za dużo rzeczy chciałem przekazać na raz…) wspomniałem o dodatkach, które pisane przez i dla programistów mogą dodatkowo zwiększyć korzyść wynikającą ze znajomości PowerShella (czyli StudioShell, PowerGUIVSX…). Nie zabrakło też oczywiście linków do książki Douga Finke’a “PowerShell for Developers” i cyklu filmów szkoleniowych Jima Christophera “Everyday PowerShell for Developers”. Znów: prezentacja i dema do pobrania.
Urlopik…
Oczywiście, do końca odpoczywać na pewno nie będę, ale najbliższe dwa tygodnie mogą być całkiem udane: teraz kilka dni spędzę z dzieciaczkami w santorium – posiłki “pod nosek”, bez konieczności robienia zakupów, zmywania i całej “otoczki”, oraz okazja by nieco więcej czasu spędzić z maluchami na świeżym powietrzu na pewno dobrze mi zrobią. A ledwie wrócę to tylko pakowanie i na lotnisko – znów do Seattle. MVP Summit zaczyna się w zasadzie w niedzielę, więc znów będzie okazja by spotkać znajomych (starych i nowych) wymienić doświadczenia i zwyczajnie powygłupiać się (że bywa śmisznie – można się przekonać tutaj – wspólne wykonanie “Highway to PowerShell” z udziałem znacznej grupy PowerShell MVP). To wszytko pozwoli z pewnością zregenerować się i doładować akumulatorki. A nie ukrywam – tak intensywny tydzień spowodował, że “kończyłem” już niemal na rezerwie.